Do terminu „ślub” często przylegają takie przymiotniki, jak: „idealny” czy „wymarzony”. Mając taki cel do zrealizowania, naprawdę trudno zachować zimną krew i nie stać się stereotypową panną młodą w białej gorączce przygotowań.
Często z pogardliwym uśmieszkiem rozmawia się o przyszłych mężatkach, które to potrafią rozpłakać się na wieść o nieodpowiednim odcieniu weselnych serwetek czy wzroście cen alkoholu w osiedlowym supermarkecie o 0,50 gr.
Panny Młode często kojarzy się z rozkapryszonymi księżniczkami, które siebie i swój ślub stawiają w centrum zainteresowania. Jeśli damy na to poprawkę, że planują ów ślub rok czy dwa, możemy sobie wyobrazić powolną agonię ich życia towarzyskiego.
Wrażenie, że kobieta planująca w najbliższym czasie wyjść za mąż, zdecydowanie przesadza z przypisywaniem wagi temu wydarzeniu, organizowanej imprezie i swojemu wyglądowi jest równie powszechne, co niesłuszne.
Panny młode są przede wszystkim kobietami pod ogromną presją. Nieważne jak zaradny byłby pan młody, to na nich spoczywa największy ciężar uczynienia dnia zaślubin idealnym – przecież to w końcu dziewczynki marzą o zamążpójściu od dziecka (przynajmniej wedle powszechnej opinii).
To one, z racji że kobietom przypisuje się bardziej rozwiniętą emocjonalność i zdolności społeczne, muszą uporać się z listą gości – od kapryśnych maluchów począwszy na kapryśnych ciociach kończąc.
To kobieta usłyszy najcichszy szept zdegustowanego gościa weselnego i wyłapie spojrzenie wujka, którego kotlet jest za zimny. Dodatkowo, to ona (i raczej tylko ona) się tym przejmie – dlatego próbuje przygotować się tak, aby wyeliminować wszelkie ryzyko.
To kobiety, ponieważ przypisuje im się większą dbałość o szczegóły (zgodnie z teorią, że kobieta to zbieraczka, a mężczyzna to ten od wypatrywania zwierzyny na horyzoncie) muszą wybrać kolory zaproszeń, kwiatków, serwetek, dodatków itp. Wyobrażacie sobie stawać przed wyborem kilka razy dziennie? Wtedy już nie ma znaczenia, jak bardzo jest on ważny, człowiek ma po prostu dość.
To one, ponieważ nazywane są „płcią piękną” czy „ładniejszą połówką”, chciałyby wyglądać w dniu ślubu nieskazitelnie i właściwie to najpiękniej w życiu. To dlatego każdy nowy wyprysk wyciska morze łez.
Jeśli dodamy do tego stosy dokumentów, mnogość miejsc do odwiedzenia i rozmów do przeprowadzenia, „dobre rady”, które trzeba odeprzeć (w wersjo oficjalnej: rozważyć), mamy idealny przepis na Pannę Młodą-Wariatkę.
Ciekawa jestem, jak to było z waszymi przygotowaniami do ślubu. Udało się wam zachować zimną krew? ;)
When you subscribe to the blog, we will send you an e-mail when there are new updates on the site so you wouldn't miss them.
Wrześniowa panna młoda w roku 2013.
Nasz jesienny ślub odbył się przy iście letniej pogodzie i z wiosną w sercach ;) Ku mojemu zaskoczeniu, zainteresowanie tematyką ślubną i weselną nie minęło wraz z ożenkiem! Inspiracji, wiedzy i wrażeń związanych z tym dniem jest tak wiele, że trzeba się nimi podzielić – a co nadaje się do tego lepiej niż blog? Chcę was przekonać, że wesela nie trzeba planować rok i wcale nie musi być ono bardzo drogie i bardzo tradycyjne. I najważniejsze: przygotowania do ślubu mogą być prawdziwą przyjemnością. Pamiętajcie, że nic tak nie pasuje do białej sukni, jak promienny uśmiech zrelaksowanej panny młodej!
Odwiedza nas 93 gości oraz 0 użytkowników.
Dzień ślubu jest tak wyjątkowy, że długo nie można o nim zapomnieć. Ba, niektóre panny młode nawet po fakcie nie potrafią lub zwyczajnie nie chcą rozstać się z tematyką dekoracji, falbanek, smakołyków, życzeń, prezentów, uniesień – przecież o tylu rzeczach można by powiedzieć przyszłym narzeczonym.
Tak jest z nami. Małgorzata i Madeline to co prawda stuprocentowe mężatki, ale z głowami pełnymi ślubnych i weselnych refleksji, porad, inspiracji. Co byśmy zmieniły w naszych ślubach, a z czego jesteśmy dumne? Przed czym chciałyśmy przestrzec przyszłe panny młode i na co zwrócić ich szczególną uwagę w czasie szaleństwa przygotowań? Nie zabraknie też spojrzenia na ślub i wesele z przymrużeniem oka – bo naprawdę warto przeżyć ten dzień na luzie i z uśmiechem!